PIRACKA DHARMA, PODCAST

O EKOLOGII LUDZKIEGO PLANETRANEGO DUCHA 

W naszych czasach byliśmy świadkami asymilacji tych niegdyś wyzwoleńczych nauk przez ustanowiony porządek społeczny. Zaczęliśmy nawet postrzegać samą naukę jako narzędzie kontroli procesów myślowych i fizycznej istoty człowieka. Ta nieufność wobec nauki i metody naukowej nie jest pozbawiona uzasadnienia. „Wielu wrażliwych ludzi, zwłaszcza artystów – zauważa Abraham Maslow – boi się, że nauka obnaża i przygnębia, że rozrywa rzeczy na strzępy, zamiast je integrować, a tym samym zabija, zamiast tworzyć”. Co jest być może równie ważne, współczesna nauka straciła swoje krytyczne ostrze. W dużej mierze funkcjonalne lub instrumentalne w intencji gałęzie nauki, niegdyś zrywające łańcuchy człowieka, są teraz używane do ich umacniania i pozłacania. Nawet filozofia poddała się instrumentalizmowi i ma tendencję do bycia niewiele więcej niż ciałem logicznych mechanizmów, służebnicą komputera, a nie rewolucjonistką.

Murray Bookchin EKOLOGIA A MYŚL REWOLUCYJNA >>

GENDYN RINPOCZE – TRUCIZNY UMYSŁU >>
Fragment komentarza do tekstu Czagme Rinpocze

Ten nasz „nowy wspaniały świat” zgrzyta i czujemy to w trzewiach. Czujemy, że coś jest głęboko nie tak z tym wszystkim co nas otacza i znaczy to, że wciąż jest w nas Duch – połączenie z Nieskończoną Siecią Życia, której puls staje się coraz bardziej zaburzony wraz z tak zwanym „cywilizacyjnym postępem”, który w smutnej rzeczywistości jest wymieraniem wszystkiego co ma prawdziwe znaczenie, a w zamian dostajemy zautomatyzowany dystopijny park idiotycznej rozrywki dla ludzi – dzieci. Regres ludzkiej świadomości jest infantylizacją i pustą zabawą z sztucznie tworzoną formą. To coraz bardziej przytłaczający brak życiodajnej treści. Współczesna rzeczywistość to „Dubaj” – widmo na pustyni, pełen sztucznych konstrukcji w których mieszka nicość i cynizm przykryty bezmyślną „radością”, która w swojej istocie jest porażającym smutkiem i desperacją – zautomatyzowanych istot, które czują, że przestają być ludźmi i stają się maszynami. Współczesna religia to naukowy postęp czyli racjonalistyczny redukcjonizm, pełne pychy i przemocy obdzieranie wszystkiego z tajemnicy i ciszy. To hałas i natarczywość „inteligentnej głupoty”, który niby rozumie tak dużo jednak nie widzi i nie czuje głębokiej planetarnej perspektywy – kontekstu w którym to wszystko się wydarza. To oznacza Brak Połączenia. Dysocjację Ducha. Planetarna pamięć podpowiada nam, że takich cywilizacji jak ta było przed nami już wiele i wszystkie niszczyła ich własna pycha i ignorancja – unicestwiały się same w wyniku utraty wrażliwości i pokory. Ostentacyjny brak umiaru prowadzi do nędzy i to jest odwieczne Tao. 

Na wodach międzywymiarowych funkcjonują Piraci – ludzie pozbawieni przynależności do tej zmechanizowanej korporacyjnej utopii. Ich flagą są kości, bowiem wiedzą, że to wszystko jest jedynie chwilą. Nietrwałość jest sercem ich Mądrości – tym co najgorsze i najlepsze jednocześnie. To jest Paradoks – piracka Dharma. Kiedy jesteś w połączeniu z Planetarnym Istnieniem nie ma w tobie lęku, bowiem już jesteś tam gdzie wszyscy panicznie boją się pójść i nawet o tym myśleć. Kluczem jest przejść proces śmierci za życia – stracić wszystko i poczuć wszystko, bowiem wtedy nic nie może cię już zniszczyć. Odkrywasz ponad wszelką wątpliwość, że jesteśmy Duchem ubranym w mięso i kości, który zamiast uciekać przed najgorszym – tańczy. Ten taniec przekracza Strach. To jest radykalna i bezkompromisowa akceptacja rzeczywistości taką jaka ona naprawdę jest bez obawy i nadziei. To jest Ostateczne Odpuszczenie. Nie istnieje już nic czego chcesz i czego nie chcesz. Pozwalasz wszystkiemu i wszystkim być sobą. Bez Warunku. Tego stanu nie można zniewolić, nie można go odebrać i nie można go stworzyć. Ten Stan jest naszym prawdziwym Domem. Miejscem Odwiecznego spokoju. Okiem Cyklonu. Po prostu jesteś Przytomny i Obecny na tym Oceanie Cierpienia uwarunkowanej egzystencji. Jednak gdzieś głęboko w sobie odkryłeś prawdziwe Schronienie i prawdziwy Spokój. To nie jest ezoteryczne i nie jest mistyczne, nie jest w żaden sposób wyjątkowe i specjalne. To jest proste i zwyczajne – właśnie teraz w tej oto chwili. 

W nawiedzonym i egotycznym mistycyzmie szukamy i odnajdujemy jedynie krótkotrwałe wyobrażenia – uniesienia niczym stanu gorączkowego zakochania i seksualnej pasji – jednak wszystko to przemija i ostatecznie rozczarowuje. Dlatego tak wielu po tym staje się swoim przeciwieństwem „świętości” i upada jeszcze niżej. Naszym statkiem jest proste i czyste serce, sterem są Nauki Mądrości poza określonymi tradycjami i uniformem. Kierunkiem jest Radykalna Wolność, która jest Szacunkiem do Istnienia i do Siebie bowiem pierwszą i fundamentalną rzeczą jest poznać siebie i siebie pokochać na tyle aby naprawdę sobie pomóc i się o siebie zatroszczyć, ponieważ rodzimy się i umieramy sami w sobie i z siebie. Uczymy się jak pływać w tym Oceanie Absurdu i w jaki sposób działać, aby przynosić Dobro, ponieważ w tak zdominowanej przez dynamikę tamasu post rzeczywistości doprawdy trudno jest tworzyć zasługę – tworzyć w prawdziwym tego słowa znaczeniu rzeczy i stany prowadzące do Wyzwolenia. To jest rewolucja – ewolucja, która odbywa się w naszym wewnętrznym wymiarze zamiast oceniać i modyfikować świat zewnętrzny, który w istocie jest jedynie projekcją naszej karmy, pracujemy nad własnym stanem i stanowi on naszą Troskę, bowiem zacząć musimy od siebie. Sobie się przyjrzeć, siebie zobaczyć i zrozumieć. Dopiero z tej perspektywy możemy zobaczyć współzależność percepcji i projekcji, a tym samym zrozumieć, że nasze postrzeganie jest uwarunkowanem stanem naszej świadomości. A „rzeczywistość” nie posiada obiektywnej formy i lokacji. To symulacja powstająca z energii i przejrzystości naszych umysłów. Zamiast walki mamy zdobywanie mądrości i szukanie prawdy o tym jak w rzeczywistości funkcjonujemy. Zamiast rewolucji opartej na emocji pożądania i niechęci mamy ewolucję opartą na zrozumieniu i współczuciu wobec innych istot pogrążonych w cierpieniu i braku mądrości. To jest dla mnie esencja nauczania Jezusa, jako reprezentacji przebudzonego i świadomego stanu jednostki. 

Szeroko rozumiana ekologia zajmuje się jednak równowagą w przyrodzie. Ponieważ natura obejmuje człowieka, nauka ta zajmuje się zasadniczo harmonizacją natury i człowieka. Skupienie się na tym ma wybuchowe implikacje. Wybuchowe implikacje podejścia ekologicznego wynikają nie tylko z faktu, że ekologia jest z natury nauką krytyczną – w rzeczywistości krytyczną na skalę, której nie udało się osiągnąć najbardziej radykalnym systemom ekonomii politycznej – ale jest to również nauka integrująca i rekonstruująca. Ten integracyjny, rekonstrukcyjny aspekt ekologii, przeprowadzony przez wszystkie swoje implikacje, prowadzi bezpośrednio do anarchicznych obszarów myśli społecznej. W ostatecznym rozrachunku nie da się bowiem osiągnąć harmonizacji człowieka i przyrody bez stworzenia społeczności ludzkiej żyjącej w trwałej równowadze ze swoim środowiskiem naturalnym.

Murray Bookchin EKOLOGIA A MYŚL REWOLUCYJNA >>

Opieranie swojego życia na czymś tak absurdalnym i tak mamiącym jest modyfikowaniem swojego ciała, energii i umysłu do formy zasobu – pokarmu, którym karmimy Maszynę Ignorancji, która dzięki temu rośnie i pęcznieje, a tym samym potrzebuje coraz więcej zasobów energetycznych i ostatecznie jak w Matrixie to my staniemy się tym zasobem, bowiem surowce zostaną wyczerpane. Epilogiem Gastropolis jest pożeranie samych siebie kiedy pozwolimy temu Programowi wyssać z nas Ducha. Bezmyślna obojętność będzie stanem naszej zmodyfikowanej świadomości. Kompletny brak współczucia i wrażliwości; okrutny racjonalno – logiczny świat bezosobowej kalkulacji obliczony na „rozwój inteligencji”. Mózg bez serca bez emocji realizujący „najlepsze plany”. Warto zrozumieć, że w tym wymiarze pojawia się już coraz mniej Prawdziwych Istot Ludzkich i coraz więcej Automatonów – istot zmodyfikowanych do roli „żywych programów”, które radykalnie transformują ten świat na swoje podobieństwo. Wzorcem jest trans-humanizm i pogarda wobec tego co nie zostało jeszcze zmodyfikowane i jest ukazywane jako brudne i okrutne, prymitywne i zacofane. Natura staje się synonimem „Zła” – czyż to właśnie nie było grane przez ostatnie tysiąclecie dominacji oprogramowania religijnego, a póżniej naukowego, choć w swojej esencji są one komplementarne i jest to dokładnie ten sam program oparty na ślepej wierze wobec magów i kapłanów oraz odcięcia nas od Pierwotnej Mądrości, która jest istotą Życia i Natury. W ten właśnie sposób niszczymy swoją własną esencję i swoje własne źródło, ponieważ w istocie wszystko jest Jednym Ciałem Istnienia. Jest Bogiem w Przejawieniu. Nie jest tam w niebiosach – jest we wszystkim, wszędzie przez cały czas. Tym co nas oddziela jest dualistyczna fiksacja – sztuczny podział, zaprogramowana separacja. 

Ekologia jest tutaj pojęciem Sieci – czymś co wszystko spaja i nadaje znaczenie, czymś co jest żywą wiedzą i czującą mądrością zamiast kolejnej doktryny czy ideologii. To co „prymitywne” jest „pierwotne” – Odwieczne i Czyste – jest czymś do czego ostatecznie wracamy kiedy rozpada się cały ten sztuczny konstrukt. Życia w jego istocie nie sposób wyczerpać, można zniszczyć jedynie jego fizyczne przejawy na określony czas, jednak samej esencji, która jest poza nazwą i formą nie sposób unicestwić, bowiem istnieje poza warunkiem – jak przestrzeń, która jest zawsze dostępna. Forma ulega rozpadowi i integracja tego jest prawdziwym sensem duchowej praktyki, która uczy nas akceptacji nietrwałości i zdolności odpuszczania. W tym wypadku ważne jest zrozumienia, że naturą uwarunkowanej egzystencji jest po prostu cierpienie. To jest pierwsza prawda jaką Budda powiedział i jest ona poza jakąkolwiek dyskusją. To jest kondycja świata i istot, które go chwilowo wypełniają. Akceptacja rodzi dystans, dystans tworzy przestrzeń, a przestrzeń daje wolność od przywiązania i lgnięcia do formy i nazwy. To tutaj mówimy o wyzwoleniu. Ta przestrzeń pozbawiona jest punktu odniesienia od którego wszystko się zaczyna – jest jak błękit, jak niebo. Ta przestrzeń jest tym co Obecne i Przytomne – dlatego jest Pierwotna i nie stworzył jej żaden bóg czy bóstwo. Nie wymaga ofiar, adoracji i modlitw, nie sądzi i nie karze – to są przymioty dualistycznej fiksacji – umysłu który oddzielił to od tamtego, cierpienie od szczęścia, zło od dobra. To jest Sieć Myślenia – nasze więzienie z którego nie możemy się wydostać, bowiem umysł wszystko ocenia i nadaje urojone znaczenie. Tutaj rodzi się przemoc i dominacja, ponieważ jest wynikiem lęku przed prawdą o iluzji osobnego istnienia. To stwarza potrzebę obrony i granic. To rodzi armię i wojnę. To rodzi oprawcę i ofiarę.

Pierwszą rzeczą jest tworzenie przestrzeni w naszym umyśle – myślenie i postrzeganie planetarne gdzie zaczynamy postrzegać i co najważniejsze wyczuwać tą Ekologiczną Sieć Istnienia. To oznacza praktykę Przekroczenia swojej osobowej fiksacji wychodzenie z wąskiego tunelu „ja, mnie, moje”. Dlatego na pewnym poziomie nauki duchowe stają się nieograniczone i przekraczają wyrzeczenie i dyscyplinę, bowiem wychodzą poza strukturę myślenia w kategoriach personalnych i jednostkowych. Otwierają nasz Nieskończony Potencjał, który jest poza jakimkolwiek ograniczeniem i ukazują nam kosmiczną i transcendentalną naturę zjawisk i procesów. Podobną rolę na relatywnym planie odgrywa twórczość, bowiem w swojej istocie nie można jej kontrolować – jest czystą wolnością wyobraźni i przekracza prawidła przyczyny i skutku. Nie jest jedynie fantazją czy złudzeniem – jest praktyką rozsadzania granic, która otwiera Nieskończoną Przestrzeń Możliwości, uczy nas przekraczać utarte schematy i koncepcje „rzeczywistości” – która nie istnieje w sposób obiektywny niczym scenografia w spektaklu. Dlatego tak bliski mi jest w sztuce impresjonizm i surrealizm. Na planie światopoglądu i polityki jest tym anarchizm ponieważ ze swojej natury kwestionuje tak zwaną tradycję i obyczaj, który choć ma swoją pozytywną funkcję i rolę – tworzy z nas w pewnym sensie niewolników określonych percepcji. Mając na myśli anarchizm nie piszę o idiotycznej opartej na gniewie i frustracji ideologii chaosu i zniszczenia wynikającej z ludzkiego ego i myślenia my kontra oni. Piszę o przyrodzonej każdej żywej istocie Wolności do doświadczenia i nauki w zgodzie z jej wolą i wrażliwością, która jest dojrzała na tyle by nie krzywdzić i nie stosować przemocy bez konieczności, którą jest obrona przed agresją i krzywdą. 

Myślę, że każdy prawdziwy Mistrz jest artystą – anarchistą. Jest kimś kto zawsze wnosi pozytywną zmianę – jednocześnie burzy stare negatywne tworząc nowe konstruktywne i nigdy nie tworzy podziału pomiędzy ludźmi a jego nauki mają wymiar przekraczający Program Maszyn. To jednoczesne ukazywanie cienia egotycznej uwarunkowanej egzystencji i brzasku Pierwotnej Natury. Burzyć i tworzyć. Jeżeli jest prawdziwym Mistrzem dysponuje nieskończoną ilością zręcznych metod wykraczającymi poza utarte ceremoniały i martwe doktryny, ponieważ prawdziwa Mądrość nie może być sekciarska, nie może być ograniczona. W istocie jest jak Ocean. Nigdy też nikogo nie warunkuje, nie wciska w sztywne ramy jakiegokolwiek poglądu, ponieważ przekracza je wszystkie. Prawdą jest również to, że każda świadoma i przebudzona jednostka otwiera w tym uwarunkowaniu i mechanizacji nową twórczą przestrzeń – inspirację, która pracuje dla pożytku nas wszystkich. Tworzyć tą przestrzeń to dawać temu światu oddech i nadzieję. 

Nieustannie skłonni jesteśmy poddawać się różnorakim stanom emocjonalnym. Ale kiedy przychodzi do zbierania żniwa tej postawy, jakim jest cierpienie, nasz zapał znacznie się zmniejsza.

Lama Gendyn Rinpocze (1918–1997), wybitny mistrz buddyjski ze szkoły kagju, studiował i praktykował medytację pod kierunkiem najznamienitszych nauczycieli tej szkoły. Po najeździe Chińczyków na Tybet w 1959 roku przedostał się do Indii. Później kierował klasztorem w Butanie. Odbywał wieloletnie odosobnienia medytacyjne. W roku 1975 na prośbę J.Ś. XVI Karmapy osiedlił się we Francji, gdzie założył i prowadził klasztor Dhagpo Kagju Ling, poświęcając się nauczaniu ludzi Zachodu.

Warto zajrzeć: https://buddyzm-tybetanski.pl/category/gendyn-rinpocze/

O RADZENIU SOBIE Z EMOCJAMI

Ajahn Brahm

http://sasana.wikidot.com/o-radzeniu-sobie-z-emocjami

„Tytuł dzisiejszego wykładu to „Radzenie sobie z emocjami”. Kilka osób prosiło mnie o poruszenie pewnych tematów, ja zaś chciałem skupić się na ważnym aspekcie dotyczącym naszych emocji i tego jak sobie z nimi radzimy, zwłaszcza w buddyzmie. Pokryje się on z kilkoma pytaniami, które pojawiły się w związku z piątkowym wykładem.

Może zauważyliście, że kiedy wygłaszam piątkowe wykłady, to zwykle nie poświęcam zbyt dużo czasu na omawianie teorii buddyzmu i jego strony intelektualnej, która jest tak naprawdę królestwem myśli. Oczywiście, jest to część buddyzmu, ale możecie przeczytać o tym w książkach. Owszem, czasami zagłębiam się w te bardziej intelektualne i efemeryczne części filozofii życia buddysty, ale w praktyce okazało się, że ważniejszy jest świat emocji i to, jak radzić sobie z życiem, jak mierzyć się z nim w naszym nowoczesnym świecie. A zwłaszcza jak radzić sobie z emocjami, które mają olbrzymi wpływ na nasz fizyczny i psychiczny dobrobyt. A te emocje obejmują rozpacz, czysty gniew, inspirację, miłość i współczucie. Wszystkie te emocje są bardzo ważną częścią naszego życia. Czasami teorie i intelektualne abstrakcje nie odnoszą się do rzeczywistości naszego emocjonalnego świata. I o tym chcę dzisiaj pomówić: jak radzimy sobie z tymi emocjami, jak je rozpoznajemy, nadajemy im sens i uczymy się, co dalej z nimi począć.

Buddha rozpoznał różnice pomiędzy emocjami. Istnieją tak zwane negatywne emocje, które stanowią problem. To żal, złość, strach, pragnienie zemsty, złamane serce czy cokolwiek innego, a zdajemy sobie sprawę, że wpływa na nasze szczęście i powodzenie w życiu, powstrzymuje nasz rozwój. To są te negatywne emocje i jest jeszcze więcej rzeczy, które można zaliczyć do tej kategorii. Są też tak zwane pozytywne emocje, jak inspiracja, jak współczucie. A jedną z najwspanialszych pozytywnych emocji, o której często zapominamy, jest spokój. Zaliczam go do królestwa emocji, ponieważ jest to coś pewnego, co nas wzmacnia i motywuje.”

Czcigodny Ajahn Brahmavamso Mahathera (znany jako Ajahn Brahm), właściwie Peter Betts, urodził się w Londynie 7 sierpnia 1951 roku. Obecnie Ajahn Brahm jest opatem klasztoru Bodhinyana w Serpentine w Australii Zachodniej, Dyrektorem ds. Duchowych Buddyjskiego Towarzystwa Stanu Australia Zachodnia, Doradcą ds. Duchowych przy Buddyjskim Towarzystwie Stanu Wiktoria, Doradcą ds. Duchowych przy Buddyjskim Towarzystwie Stanu Australii Południowej, Patronem Duchowym Bractwa Buddyjskiego w Singapurze oraz Patronem Duchowym ośrodka Bodhikusuma Centre w Sydney.

Nazywam się Marcin Piniak studiowałem dziennikarstwo i fascynuje mnie aspekt komunikacji, a szczególnie tej jaką nawiązujemy sami z sobą przekierowując uwagę z zewnętrznego świata ku naszej autentycznej naturze. Twórczość jest dla mnie odruchem, czymś niemal biologicznym, czymś co pomaga mi żyć. Jest w swojej esencji drogą duchową i nauką Obecności i Wrażliwości. Ten świat potrzebuje ludzi z wyobraźnią i pasją, którzy mają w sobie tą cudowną ciekawość i życzliwość. Człowiek, który realizuje swój potencjał jest człowiekiem szczęśliwym i to powoduje, że na tym świecie jest mniej cierpienia. To najważniejszy powód dla którego warto to robić. Reszta jest tylko dodatkiem. Piszę, gotuję, fotografuję i nagrywam felietony video i audio. Opublikowałem alegoryczną powieść „17” o cieniach zachodniej cywilizacji i procesie transformacji, którą napisałem podróżując londyńskim metrem. Nasze życie jest opowieścią, którą warto zapisać. Tym właśnie się zajmuję.

SUBSKRYBUJ PIRACKĄ KUCHNIĘ:

SOCIAL MEDIA:

Zwykły wpis